W poszukiwaniu słońca – Hala Rysianka, Hala Lipowska i Hala Boracza
(1322 m n.p.m. – pętelka 16 km)
Listopadowe dni są już krótkie, szare i zimne… Jednak gdzieś pomiędzy tą szarością wyskakiwały nam informacje o tzw. Zgniłym wyżu, który jest powodem niskich, szarych, warstwowych chmur i ani promyka słońca w mieście, ale paradoksem jest to, że chmury te są bardzo nisko natomiast powyżej pewnej wysokości niebo jest wolne od chmur i panuje piękna słoneczna pogoda.
Postanowiliśmy więc poszukać słońca ponad chmurami… 🙂
Szybka Decyzja – Beskid Żywiecki – Hala Rysianka, Lipowa i Boracza, gdzie podobno są najlepsze jagodzianki.
Standardowo zapakowaliśmy termos z gorącą herbatą w plecak, założyliśmy psom szelki i ruszyliśmy. Tym razem bez naszej Haku-Czaku, która została w domu ze swoimi dzieciaczkami. (dziewczynki z miotu C)
To była też pierwsza górska wyprawa naszej Yagi – Yaga ukończyła rok – rośnie ładnie, równomiernie, kościec jest już ukształtowany, stała się „zwięzła” i już wystarczająco duża aby móc powoli zacząć swoją przygodę z górami.
Oczywiście z uwagi na pierwsze górskie podejście Yagi, trasa nie mogła być wymagająca i obciążająca. W długich, leśnych spacerach Yaga jest już zahartowana. Dlatego też wybraliśmy trasę lżejszą ale widokową… aczkolwiek z naszym szczęściem do widoków bywa różnie 😉
Jechaliśmy w stronę słońca… pozostawiając za sobą szarość i smog.
Punkt startowy naszej wyprawy – Żabnica Parking na rozwidleniu szlaków. Wysiadając z auta….. słońca nie było, ale ciągle wierzyłam, że powyżej na pewno je znajdziemy. Trochę wiedziona nadzieją i zdjęciami z całego tygodnia z górskimi, słonecznymi widokami, troszeczkę nie doceniłam listopadowego dnia i tego, że w listopadzie jest już zimno 😉
Ruszamy zielonym szlakiem w kierunku Hali Rysianki. Start jest przyjemny. Zaczynamy spokojnym spacerem drogą asfaltową lekko pod górkę. Po kilku kilometrach asfalt się kończy, wchodzimy na leśne ścieżki i zaczynają robić się ostrzejsze przewyższenia.